sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział IV

~*Naruto*~

- Jak to, niewolnicą? - zapytałem zdziwiony. 
- Niewolnictwo jeszcze istnieje, jednak tylko w wiosce ukrytej w kwiatach - wytłumaczyła. - Macie szczęście, że do was to nie dotarło. Hana była wioską odciętą od świata, rządzili tam własnymi regułami. 
- A teraz nagle wymyślili, że zawiążą z Konohą pakt - zamyśliłem się. 
- Raczej pan uważa was za osoby silne i mądre. Chce mieć takich sojuszników.
Nagle usłyszeliśmy, że ktoś puka do drzwi. Podszedłem do nich i otworzyłem. Stał tam Ryuu, który był czymś bardzo zaaferowany. 
- Saori! - krzyknął, a ona natychmiast przyszła. Wzrok wbijała w podłogę. - Nie zabrałem ze sobą papierów, które będą mi potrzebne na rozmowę o interesach z Hokage. Pojadę po nie do Hany, a ty zostaniesz tutaj.
- Dlaczego… - zaczęła ale zaraz tego pożałowała, gdyż mężczyzna uderzył ją w głowę.  Zachwiała się.
- Odpowiadając na twoje pytanie - dlatego, że tylko byś mnie opóźniała. Wrócę za tydzień, gdyż muszę jeszcze pozałatwiać kilka rzeczy w Hanie. Do widzenia - odszedł. 
- Saori, wszystko w porządku? - zapytałem patrząc na nią z troską.
- Tak - powiedziała cicho. - Dobrze jest. 

~*~

Siedzieliśmy na skórzanej, pomarańczowej kanapie i rozmawialiśmy. Zadawała pytania na temat Konohy, a ja jej odpowiadałem. 
Jej twarz nie ukazywała wielu emocji - najczęściej było to zdziwienie. 
Chyba nie była przyzwyczajona do takich rozmów, ani do swobody, którą pozwalałem jej odczuwać. 
Ktoś zadzwonił do drzwi, a ja uderzyłem się otwartą dłonią w czoło. 
Dzisiaj miał przyjść Kiba, Shikamaru i Temari. Chcieli porozmawiać, tak po przyjacielsku. No i przy okazji popić trochę sake…
Saori zesztywniała i usiadła na podłodze. Wzrok wbiła w podłogę.
Podałem jej rękę. Spojrzała na mnie pytająco, a ja uśmiechnąłem się gdy ją chwyciła. Pomogłem jej wstać. 
- Naruto, raczysz wreszcie ruszyć to swoje dupsko leniwe jak Shikamaru i otworzysz nam drzwi?! - krzyknęła Temari. Zaśmiałem się cicho i im otworzyłem. Weszli do przedpokoju.
Szatynka wbijała wzrok w podłogę. 
- To jest Saori - powiedziałem po chwili milczenia. 
- Kiba - uśmiechnął się.
- Temari, a to Shikamaru.
Zapadła cisza, którą normalnie możnaby kroić nożem. 
- Więc… skąd przybywasz? Nigdy nie widziałam cię w Konosze - Temari najwyraźniej chciała nawiązać rozmowę. Ja, Kiba i Saori usiedliśmy na kanapie, a państwo Nara na osobnych fotelach. 
- Z Hany… - powiedziała cicho. 
Szatyn, czując się jak w domu, zostawił psa na kanapie obok dziewczyny i poszedł do barku. Wyjął sake i pięć kieliszków. Nalał każdemu.
W tym czasie Akamaru próbował zaprzyjaźnić się z brązowooką. Wskoczył jej na kolana. Zdziwiona patrzyła na niego. Niepewnie uniosła rękę i pogłaskała go delikatnie po głowie. Piesek szczeknął i położył się na jej kolanach.
Kiba usiadł między nami.
- Z Hany? - zapytał zdziwiony. Wytłumaczyłem im co to za miejsce. Nie wspomniałem o niewolnictwie. Nie będę im mówić czegoś, co ona może chciałaby zachować w sekrecie. 
Spojrzała na mnie wysyłając ciche podziękowanie. 
Wypiliśmy wszyscy po kieliszku. Tyle na dziś.
- Nie chcę być niegrzeczna - zaczęła Temari - ale czy nie masz ochoty na zakupy? Patrząc na twoje ubranie wydaje mi się, że nie masz nic ładniejszego.
- Rzeczywiście nie mam nic ładnieszego, pani. Mogłabym pójść… - spojrzała na mnie z pytaniem. 
Zrozumiałem, że pod nieobecność Ryuu jest tak jakby pod moją władzą. Kiwnąłem nieznacznie głową. 
- Potem możemy pójść do mnie na kawę… poznasz moją teściową. A Shikamaru będzie nam robił za tragarza - spojrzała na niego groźnie,a on tylko westchnął mrucząc pod nosem coś w stylu "kobiety są takie upierdliwe". 

~*Hinata*~
Tym razem mi się nie oprze. Mężczyźni są prościej w obsłudze. On nie jest inny. A ta intryga zatrzyma mi go, przynajmniej na jakiś czas. 
Zadzwoniłam do drzwi od jego domu, robiąc przy okazji adekwatną minę do mojej "sytuacji". Otworzył, a z głębi domu usłyszałam głos Temari planującej coś zawzięcie. 
Popatrzył na mnie zdziwiony, a potem jego twarz skamieniała.
- Czego chcesz? 
- Słuchaj, Naruto… ja… - głos mi się załamał. Co jak co, ale aktorką to byłam świetną. - Ja… jestem w ciąży. Będziesz ojcem.


-------

Privet towarzysze! Rozdział właśnie skończony. Nie wiem jak się cieszę, że i ja mam napisane, a wy nie czekacie. Tak czy siak, mam nadzieję, że ktoś jednak wytrwał tutaj, ze mną, która dodaje jeden rozdział na dwa miesiące. I to tym wytrwalcom dedykuję powyższy tekst. 
Rozdziały na innych blogach niedługo przeczytam oraz skomentuję. Przepraszam za zwłokę, ale mój internet zawodzi bardzo często.
Następny rozdział będzie bardziej humorystyczny (Temari zabierze Saori na zakupy ^_^).

Pozdrawiam was towarzysze!
Asoka